Przeklęte Medewi
- Magdalena
- 6 mar 2015
- 2 minut(y) czytania
Medewi to mała wioska na zachodnim wybrzeżu Bali słynąca z dobrych warunków do surfowania.

Większość tutejszych surferów przyjeżdża z Australii na tanie, w porównaniu do ich kraju, wakacje. Poza surfingiem nie ma tu absolutnie nic więc taka niesurfująca osoba jak ja trochę zawiodłam się stanem tutejszej plaży, która pełna jest śmieci a morze cuchnie zdechłą rybą. Próbując medytować w otoczeniu plastiku, zużytych pampersów, nieświeżych ryb i krowich odchodów, poddałam się po 5 minutach. Człowiek nie jest w stanie się wyciszyć choćby nie wiem jak pięknie szumiało morze. Jirka przyjechał tu surfować, ja z zamiarem twórczej pracy. Pewnego poburzowego popołudnia usiadłam do pisania i chcąc wprowadzić hasło do mojego laptopa okazało się, że klawisz z literą „l“nie działa, „h,g“ też nie działały. Wpadłam w panikę, że laptop zepsuty na amen i jak się okazało dziewięć godzin później, po wszystkich próbach naprawy znalezionych w intrenecie, nie myliłam się aż tak bardzo,80 procent klawiatury przestało funkcjonować. Tego samego poburzowego popołudnia, w tym samym czasie co szlag trafił moją klawiaturę, Jirka wrócił ze swojego surfingu z wiadomością, że jego deska złamała się na pół. Właściciel skasował go za to 1,7 mln rupi. Tego dnia zdecydowaliśmy, że pora opuścić to przeklęte miejsce. Nie my jedyni padliśmy ofiarą klątwy panującej w Medewi. Nasz sąsiad również doświadczył złośliwości tej wioski. Pierwszego dnia złamał finkę od deski, tego samego dnia pod wieczór wchodząc do wody został wypchnięty przez falę kalecząc przy tym rękę. Na drugi dzień nie mógł się wydostać z łazienki, a gdy się już z niej wydostał, chcąc wrócić do swojego pokoju, po zjedzeniu śniadania, nie mógł dostać się do środka. Uszkodzona deska, zraniona ręka i dwie zepsute pary drzwi to bilans jego pobytu w Medewi. Nasz znajomy opuścił wioskę jak tylko mógł dostać się do swojego pokoju, aby się spakować.
Comments