top of page

Kuta, uzależniające jak narkotyk, miasto rozpusty

  • Zdjęcie autora: Magdalena
    Magdalena
  • 14 lis 2015
  • 2 minut(y) czytania

Pamiętam, jak byłam tu po raz pierwszy. Było to cztery miesiące temu a moje spojrzenie na Kute zmieniło się radykalnie.


Wtedy to, chaotyczne i drogie, miasto mnie nie urzekło, teraz, gdy wydaje się o wiele tańsze niż większość miejsc w Azji i o wiele spokojniejsze od niejednego miasta, stało się dla mnie jak dom. Próbowaliśmy już stąd wyjechać, bezskutecznie. Pojechaliśmy do Denpasar, w drodze na Lombok, aby spotkać się z Barą i Michalem, czeską parą, którą znamy z Nowej Zelandii. Po dwóch spędzonych wieczorach podjęliśmy decyzję o powrocie do Kuty. Również i oni nie mogli stąd wyjechać zostając tydzień zamiast dwóch dni.

W Kucie jest wszystko. Jest tu plaża, gdzie pomimo ilości turystów można znaleźć tu skrawek plaży. Wstając wystarczająco wcześnie można przemierzyć kilometry wzdłuż jej brzegu a wieczorem nacieszyć oczy pięknym zachodem słońca. Tutejsza plaża jest bardzo czysta a morze bezpieczne. Jest do świetne miejsce, aby spróbować surfingu, gdyż podłoże jest piaszczyste a fale delikatne, ale dostatecznie wysokie by móc na nich jeździć.

Są tu też dobre restauracje jak Bamboo Corner gdzie można znaleźć tanie posiłki czy Sky Garden, gdzie można się najeść do syta i wypić piwa czy drinków, ile tylko jest się w stanie.

Jest tu też dobra atmosfera, a gdy się mieszka w hotelu jak Ayu Beach Inn można odpocząć od skwaru przy basenie chowając się w zaciszy ogrodu. Kuta jest wszystkim czego wczasowicz potrzebuje.

Kuta nie jest jednak miastem samych zalet, ma również swoje mankamenty, na które przymykamy oczy choć jesteśmy świadomi ich obecności. Jest to miasto pełne oszustów i ludzi zepsutych jak choćby masażystki, które nawołują „ masas, masas” aby skorzystać z ich obsług a w przypadku młodych mężczyzn są w stanie dostarczyć klientowi inne przyjemności. Na każdym rogu ktoś oferuje kokainę, marihuanę, viagrę i cokolwiek człowiek by chciał z ich „apteki” . Będąc na plaży ktoś próbuje wcisnąć bransoletkę, sarong czy łuk strzelniczy odbierając radość z oglądania zachodu słońca. A uliczni sprzedawcy namawiają, aby kupić coś w ich sklepie, gdzie można znaleźć nawet drewniane otwieracze do piwa w kształcie penisa. Jeśli tylko odmówisz możesz spotkać się z obelgą.

Pomimo to jesteśmy w Kucie już niemalże miesiąc, gdyż uzależniliśmy się od tego miejsca wybaczając mu wszystko co złe.

Każdego dnia wstajemy wczesnym rankiem przy udać się na spacer po plaży. Gdy wracamy, po półtorej godzinie, idziemy zjeść śniadanie, choć jedyny wybór to jajka pod różnymi postaciami wcale mi to nie przeszkadza, bo ktoś je dla mnie przygotowuje a ja nie muszę się martwić zupełnie niczym. Po śniadaniu siadamy do pracy nad naszymi stronami. Siedząc na naszej werandzie mam głowę pełną pomysłów a inspiracja przychodzi łatwo. Gdy już przepracujemy kilka godzin i robimy się głodni wybieramy się do Bamboo Corner na obiad. Choć czasami przychodząc się posilić zamiast uśmiechu dostajemy menu rzucone na stół z niechęcią, wybaczamy kelnerkom ich zły nastrój, gdyż całe dnie zmagają się z rozpuszczonymi Chińczykami, którzy nie zważając na innych klientów machają rękami coś chcąc lub przez kwadrans zastanawiają się co zjeść zadając głupie pytania. Po obiedzie zazwyczaj udajemy się poleżeć przy basenie by poczytać czy popływać a wieczorem udajemy się posiedzieć przy zachodzie słońca. Co jakiś czas zamiast na plaży podziwiamy go z dachu Sky Garden, gdzie napełniamy nasze żołądki pysznościami, które tam serwują.

Przyjedź do Kuty by dać się uwieść temu miastu.

 
 
 

Comments


bottom of page