
Z wędrownego punktu widzenia
Working Holiday, czyli jak zarobić na wyjazdach o Kanady czy Nowej Zelandii
Working Holiday, w dosłownym tłumaczeniu oznacza „pracownicze wakacje”. Ile jest tych wakacji a ile pracy, w czasie pobytu w Kanadzie czy Nowej Zelandii, zależy od tego czy chcesz cokolwiek przywieźć z powrotem i nie mowa tu o pamiątkach.
W ciągu naszego siedmiomiesięcznego pobytu w Nowej Zelandii, przepracowaliśmy pięć i pół miesiąca. Pierwsze dwa tygodnie podróżowaliśmy czekając aż dostaniemy pracę a w przerwie między thinning’iem (przerzedzaniem owoców jabłoni) a zbiorami udaliśmy się na kolejne wakacje. Gdy mówiliśmy ludziom, że nie mieliśmy okazji zobaczyć tego czy owego pytali dlaczego. Tak naprawdę mogę śmiało powiedzieć, że widzieliśmy wszystko co chcieliśmy zobaczyć. Przemierzyliśmy w dłuż i w szerz obie wyspy. Nie widzieliśmy sensu udania się do tzw. Hobbiton , gdzie nakręcono Władce Pierścieni, tylko po to żeby odhaczyć pudełko na liście miejsc, które należy zobaczyć w Nowej Zelandii. Tak samo nie polecieliśmy helikopterem na lodowiec Franz Joseph, tylko po to aby pochwalić się zdjęciami na Facebooku. To co przeżyliśmy w Nowej Zelandii to cudowna przygoda, wypełniona wieloma wspomnieniami . Większość tych wspomnień wynieśliśmy z naszej pracy w sadzie z jabłkami.
Będąc w Nowej Zelandii czy też w Kanadzie i przypuszczam, że dotyczy to również Australii, człowiek musi wybrać między cudownym, luksusowym życiem a pieniędzmi.
Będąc podróżnikami, nie jeździmy do bogatych krajów aby tam żyć i opływać w luksusach lecz aby zarobić pieniądze na wyprawy do bardziej egzotycznych miejsc. Aby mieć te pieniądze należy zrezygnować z wielu rzeczy i chciałabym się z Wami podzielić jak to uczynić.
Zaczniemy od tego, że aby móc zarobić na wyjazdach working holiday, należy ustalić swoje priorytety. Jeśli Twoim marzeniem jest zobaczenie Hobbiton’u, to jak najbardziej Cię do tego namawiam ale jeśli jest to dla Ciebie nic nieznaczące miejsce, nie słuchaj innych backpacker’ów, którzy Ci będą wciskać, że musisz, tym sposobem zaoszczędzisz 70 NZD. Ktoś może powiedzieć , czymże jest 70 NZD. Za tą sumę pieniędzy możesz zrobić zakupy na dwa tygodnie lub spędzić niemalże tydzień na Bali. Czy już wiesz do czego tu dążę. W czasie pobytu w Nowej Zelandii i Kanadzie byliśmy wyjątkami, którzy potrafili odłożyć jakiekolwiek pieniądze. Większość naszych znajomych wyjeżdżała z tych krajów z paroma tysiącami, które zwykle były ze sprzedaży samochodu lub z niczym. Ich doświadczenia porównawszy do naszych nie odbiegały zbyt daleko. Dlaczego nie potrafili zaoszczędzić? To bardzo proste bo nie liczyli się z pieniędzmi. Wyobraźcie sobie nasze zakupy. W naszym wózku można było znaleźć mięso ale nie pokrojone steaki tylko kilogramowy schab, 2 kilowego, mrożonego kurczaka a nie kilka piersi, główkę sałaty a nie przygotowaną już wcześniej, pokrojoną i wrzuconą do plastikowej paczki, mieszankę kilku sałat. Wśród naszych zakupów można było znaleźć podróbkę coli, która smakiem nie obiegała od tej oryginalnej, za którą zapłaciliśmy 1 dolara a nie 3. Może i kupowaliśmy najtańszą szynkę czy ser ale zawsze śledziliśmy promocje na artykuły wyższej półki. Wchodząc do sklepu nie wrzucaliśmy do wózka byle czego, każdy wybór był przemyślany. W czasie zakupów rodziły się pomysły na potrawy, które moglibyśmy przyrządzić. Gdy nasi znajomi wydawali blisko 100 dolarów za zakupy, my wydawaliśmy o połowę mniej. W Kanadzie istnieją miejsca, w których można zakupić te same produkty ale o połowę ceny. Jednym z takich miejsc jest Dollarama. Gdy ,inni patrzyli na nas z politowaniem gdyż robimy zakupy w tzw. dolarowej sieciówce, my cieszyliśmy się zaoszczędzonymi pieniędzmi. To co kupowaliśmy w Dollaramie nie było przeterminowane czy gorszej jakości a na dodatek mogliśmy znaleźć tam produkty z Europy, których nie można było spotkać w innych sklepach. Najlepiej robić zakupy w Real Canadian Superstore lub No Frills
W Nowej Zelandii czy Kanadzie tzw. produkty bez nazwy, nie są gorszej jakości. Smakują tak samo jak te markowe. W obu krajach można zakupić paczkę makaronu za 1 dolara, którego jakość jest o wiele lepsza niż którekolwiek tanie makarony w Polce.
Sukcesem na zarobienie pieniędzy w czasie pobytu w krajach takich jak Kanada czy Nowa Zelandia, są samodzielnie przygotowane posiłki. Tylko tym sposobem zaoszczędzisz. Wyobraź sobie, że w Kanadzie można kupić całego kurczaka za 6 dolarów. Za 6 dolarów z ledwością kupisz cokolwiek w restauracji. Jeśli się poporcjonuje tego kurczaka można z łatwością przygotować 3-4 obiady dla dwóch osób. Dodatki takie jak ryż czy ziemniaki nie są drogie. Tak więc za max 15 dolarów można zjeść 3- 4 posiłki dla dwóch osób, czyli 7,5 dolara na głowę. Jeśli jesteś sam możesz zamrozić wszystkie części aby smak kurczaka nie obrzydł, jedząc go każdego dnia.
Wybór miejsca jest bardzo ważnym aspektem w tym ile możesz odłożyć. Przede wszystkim unikaj dużych miast. W dużych miastach będziesz płacić więcej a zarobisz mniej. Wielu Polaków udaje się do Toronto lub Vancouver tylko aby zostać tam kelnerem/ką lub pomywaczem naczyń, ledwo opłacając czynsz. Zamiast tego wybierz mniejsze miasto. W miasteczkach możesz znaleźć pracę, często lepiej płatną a za czynsz nie zapłacisz tyle ile za małe gniazdko w wielkich metropoliach a przy okazji zaoszczędzisz na transporcie. W małych miastach możesz poruszać się rowerem. Kierując się wyborem danego miejsca wybierz mniej popularne, najlepiej takie o którym nikt nie słyszał ale z miejscami pracy a nie pustkowie zabite deskami.
Również typ pracy, którą wybierzesz jako Twoje źródło utrzymania jest bardzo ważny i nie chodzi tu o ilość wynagrodzenia lecz warunki. Przede wszystkim stawiaj na prace sezonowe. Wybierając się do Kanady lub Nowej Zelandii wiosną wybierz pracę w sadach lub farmach. W Kanadzie większość pracodawców zapewni Ci zakwaterowanie za darmo lub za niewielką opłatą. W Nowej Zelandii jest podobnie, nie spotkałam się z darmowym mieszkaniem ale opłata za pokój czy domek jest stosunkowo niewielka. Najważniejsze jest to, że pracodawca zaoferuje Ci zakwaterowanie. Oczywiście, nie licz na luksusy. My mieliśmy dużo szczęścia bo w obu przypadkach dostaliśmy domek, wynikało to również z tego, że byliśmy w danym miejscu od początku sezonu (o tym co i kiedy jest zbierane tu: Praca w sadach Nowej Zelandii i Kanady). Gdy sezon w sadach dobiegnie końca udaj się na mały wypoczynek, naładuj baterie, z Kanady są tanie loty do Meksyku a z Nowej Zelandii do Indonezji, tym sposobem nie wydasz zbyt wielu pieniędzy oczekując na rozpoczęcie kolejnej pracy. Jesienią udaj się w góry. Gdzie, jak nie w górach, najlepiej, spędzić zimowe dni, jeżdżąc na nartach . Praca w hotelu to najlepsza opcja na jesień i zimę. Każdy kurort zapewnia zakwaterowanie i w większości przypadków darmowy lunch. Oprócz tego masz okazję pojeździć na tutejszych stokach gdyż kurorty zapewniają przepustki narciarskie. I tutaj obowiązuje reguła, im mniej popularne miejsce tym lepiej. Odpuść sobie Whistler czy Banff, o którym wszyscy mówią. Skoro wszyscy o tym mówią to wyobraź sobie ile ludzi tam jeździ za pracą. Lepiej wybrać coś mniej popularnego. Również czas, w którym zgłosisz się do danego pracodawcy jest ważny. Im wcześniej tym lepiej. Jeśli szukasz pracy na jesień, zacznij już wysyłać maile latem, o tym jak szukać pracy w Kanadzie: Praca w Kanadzie, jak ją znaleźć.
Zaoszczędzenie pieniędzy będąc w Kanadzie czy Nowej Zelandii wymaga wielu wyrzeczeń. Wielokrotnie będziesz musiał/a odmówić sobie przyjemności ale nie zawsze tak musi być, po prostu stawiaj na tańsze przyjemności. Zamiast sushi za 20 dolarów pójdź na bufet do chińskiej restauracji, gdzie możesz zjeść tyle ile dasz radę za ok 14 dolarów. Zamiast turystycznych okazji wybierz przyrodę, która jest za darmo.
Jak widzisz sposobów na zarobienie jest wiele ale wszystko zależy od Ciebie.